Belweder – mały pałacyk będący siedzibą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, był jedną z głównych atrakcji wycieczki do Warszawy, na którą wybrały się 17-18 maja 2018r. klasy gimnazjalne 3C, 3E i 3H
Zwiedzanie zaczęliśmy od muzeum poświęconego marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Zobaczyliśmy liczne odznaki, którymi został uhonorowany, obrazy oraz rzeźby przedstawiające jego osobę. Przewodnik uraczył nas nie tylko ciekawostkami z życia Naczelnika Państwa, ale i jego wiernego towarzysza – Kasztanki. Zobaczyliśmy kaplicę, powstałą z inicjatywy Lecha Wałęsy, w której gościł sam Jan Paweł ll, a także parę pomieszczeń stylizowanych na wzór tych, w którym mieszkał marszałek Piłsudski. Oczywiście każdy z pokoi miał własną nazwę i historię.
Jako pierwszą zobaczyliśmy Salę Marmurową, która urządzona była w bieli, a na jej środku znajdowała się statua Józefa Piłsudskiego. Co ciekawe, przed wejściem do budynku mieliśmy okazję stanąć przy powiększonej reprodukcji tego dzieła.
Następnie przeszliśmy do Sali Malinowej, której nazwa pochodzi od koloru osiemnastowiecznych mebli znajdujących się w jej środku. Sala Pompejańska, zwana również Niebieską jest najbardziej reprezentacyjnym pokojem w całej rezydencji.
– To właśnie w 2017r. tu żony prezydentów, Polski i Stanów Zjednoczonych, wypiły razem kawę! – mówił przewodnik wycieczki.
Jedynie tam mogliśmy zrobić sobie grupowe zdjęcie, gdyż w reszcie pałacu było to zabronione. Przy każdych drzwiach stali umundurowani strażnicy, a przed wejściem i wyjściem z samego Belwederu musieliśmy przejść przez specjalne bramki, pokazując legitymacje szkolne.
Dalej była Sala Lustrzana, do której niestety nie mogliśmy wejść, lecz dowiedzieliśmy się, że był to ulubiony pokój marszałka i że najłatwiej było mu tam zebrać w myśli.Na sam koniec zobaczyliśmy jego gabinet, który wyglądał tak, jakby czas się w nim zatrzymał. Papiery były równo ułożone na biurku, w popielniczce znajdował się popiół z jego ulubionych papierosów, które swoją drogą były produkowane tylko dla niego, a pod oknem stał jego strój, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, że wcale nie należał on do mężczyzn przesadnie wysokich i umięśnionych.
Myślę, że Belweder był jednym z najciekawszych punktów w Warszawie, nie tylko od strony estetycznej, ale i historycznej.